wtorek, 10 października 2017

10.10.2017

Dziś cała paleta nastrojów. Od załamki po śmiech, a co. Ale do rzecz.

Mam kaszel od kilku dni, ale odkąd jestem w szpitalu przeszedł on moje najśmielsze oczekiwania. Jak zacznę to już nie przestaje, aż oddychać nie mogę. Zatyka mnie też przy gadaniu. Oczywiście mówiłam na obchodzie wczoraj, ale obchody wieczorne mają to do siebie, że są raczej dla bycia. Rano, wymiana opatrunków pod czujnym okiem siostry oddziałowej. Okazuje się, że są rozwiązania dla pacjentów, którzy są uczuleni na plaster.

Przed obchodem wpada dr Jankes.
- Jak się Pani czuje?
- Gorzej. Dusi mnie kaszel.
- Ma Pani jeszcze dreszcze?
- Nie, ale wczoraj wieczorem 38.9 i rano 37.8
- Dobra zlecimy konsultacje laryngologiczną i kolejne prześwietlenie.

I finał - wchodzi obchód. Profesor ze świtą.
- No podleczymy Panią 2- 3 dni i po problemie - profesor. (Klituś bajduś, po cholerę tak gadać.)
- Panie profesorze, Pani trafiła do nas z sepsą, więc chyba to nie będzie tak szybko - dr Jankes.
- Zaraz do Pani wrócę - psycholog.

I wróciła. Są trzy powody z jakich zdarza mi się płakać. Gdy jest mi smutno, gdy jestem bezradna i gdy kroję cebulę. I sobie pogadałyśmy, ja trochę pooczyszczałam kanaliki łzowe, choć cebuli nie kroiłyśmy.  I to jest bardzo ważne, żeby nie odmawiać takiej pomocy. Czasem trzeba po prostu coś przegadać i to niekoniecznie z rodziną, czy z przyjaciółmi. Wiem, że dla większości jest to bariera nie przebicia, ale jak się już otworzycie to pomaga, bardzooo.

Po konsultacji laryngologicznej jest o niebo lepiej. Obkurczyła mi coś tam w nosie, jakimś tam płynem i od razu się lepiej oddycha. Zaleciła leki. Ale właśnie był doktor Jankes. Leków nie będzie, bo nie ma na oddziale, a większość w tabletkach, więc i tak bym oddała. Łukasz nie może wykupić areozolu do nosa, bo na mnie recepty nie można wypisać, jak leżę w szpitalu. Walczymy z sepsą, temperatury poniżej 38, chemia będzie na 100% przesunięta. Może uda mi się trochę podleczyć żyły.

A Wy chyba wyczuwacie moje nastroje, bo dziś rownocześnie dostałam 3 wiadomości.
1. Prześmieszny filmik z brykającą owcą (Wojtek powiedziałby kozą).
2. Kolejny filmik z rozkosznymi synkami naszej szalonej fryzjerki, która przebywa na macierzyńskim. (Ilonsza, obstawiamy z Łukaszem, że chłopaki wysmarowali się na buzi sudocremem).
3. Zdjęcie z Łukaszem z wesela mojej kuzynki. Dziękuję Ci Olu za przypomnienie najpiękniejszego dnia w moim życiu - 7.09.2013. Są takie dni kiedy okazuje się, że niemożliwe nieistnieje. I wtedy uświadomił mi to test ciążowy. Tfu - 3 testy, bo oczywiście zawsze trzeba potwierdzić próbę kontrolną.

1 komentarz:

  1. Hej dziewczyno. Na Twojego bloga trafiłam dzięki zbiórce Małgosi. Nie znamy się ale bardzo dobrze kojarzę Cię z gimnazjum, chodziłam do równoległej klasy. Zawsze zwracałaś na siebie uwagę tymi wielkimi, pięknymi, śmiejącymi się, ciemnymi oczami. Mimo tego, co przeszłaś, co przechodzisz - nadal wyglądają tak samo zjawiskowo. Jaki ten świat mały - i pomyśleć, że jestem stałą klientką w Szalonych :) Trzymam za Ciebie kciuki z całych sił! Zwłaszcza za to, by te piękne oczy nigdy nie przestały się uśmiechać!!

    OdpowiedzUsuń

ROK

                                                      AUTOCHARAKTERYSTYKA    Nazywam się Magdalena Krawczyk. Jestem czternastolatką i ...