piątek, 6 października 2017

8.10.2017

52 kg

Zdaję sobie sprawę z tego, że każda normalna Dyrekcja nie dająca oznak życia przez tyle czasu, dawno wyleciałaby z roboty. Na szczęście normalna nigdy nie byłam.

Dziś w nocy znowu dreszczyk, niestety nie emocji. Przynajmniej już wiedzieliśmy, jak reagować, ale gorączka dobiła do 40. 
- Mamo wstawaj. 
- Wojtusiu, mama dziś musi poleżeć.
- Babciu, pobawisz się ze mną?

Mężu nad ranem dzwonił do wszystkich. Pani dr z poradni żywienia zasugerowała zakażenie portu, pani dr z poradni paliatywnej również. Ale oceniła również naocznie, że dam radę pojechać do Bydgoszczy własnym transportem.  Trudno dostać się na chirurgię w niedzielę po południu, ale trzeba korzystać ze wszystkich kontaktów. 

Trudno jest też żegnać się z synem, ale Wojtek na szczęście wszystko ułatwia.
- Mamo zanim pojedziesz do lekarza, musisz się jeszcze trochę mną zaopiekować i poczytać mi o Zygzaku.
I czytaliśmy, co robią pszczoły, jak powstaje kupa i siku, dlaczego nie można żywić się wyłącznie słodyczami, jak krowa trawi jedzenie, jak wygląda łapka kotka...
- Wojtusiu mama musi już jechać. 
- Dobrze, to jeszcze dam Ci przytulaska. I piąteczkę. I buziaczka.

I jestem na chirurgii w Bydgoszczy. Pierwsza grupa wsparcia jest ze mną, druga grupa wsparcia zajmuje sie synem. 

Jutro rano dokładny wynik posiewu krwii z portu, ale już wiadomo, że jest zakażenie i zaraz dostanę antybiotyk. A jutro wyjmują port - niestety. Ale mają pomyśleć o jakimś wkuciu centralnym na czwartkową chemię. Teraz próbuję wcisnąć chociaż 10 łyżeczek rosołu. 

Małgosiu dziękuję za uruchomienie zbiórki na pomagam.pl, co prawda mam problem, żeby tam zaglądać, bo od razu się rozklejam. Ale Gosia próbowała namówić mnie do zbiórki od maja. A Gosi się nie odmawia. Tym bardziej jeśli znacie się jak łyse konie. Była nawet świadkiem mojej rozpaczy w dniu 6 urodzin, kiedy to na obozie, w pewnym mazurskim lesie, moja ukochana mama przygotowała dla mnie tort... z chleba, z wbitymi 6 białymi, chamskimi świecami. Dodam tylko, że wszystkich to nieustająco śmieszy. A ja się cieszę, że wyrosłam na w miarę normalną osobę. Wojtusiu obiecuję, że dla Ciebie zawsze będziemy zamawiać torty.

Nigdy nie wiesz ilu dobrych ludzi Cię otacza, jeśli nie potrzebujesz pomocy. Mam nadzieję, że nikt z Was nie będzie jej potrzebował, ale jedno jest pewne - dobro wraca i tego się trzymam od zawsze. Dziękuję. 

I w dodatku Polska wygrała, czego chcieć więcej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

ROK

                                                      AUTOCHARAKTERYSTYKA    Nazywam się Magdalena Krawczyk. Jestem czternastolatką i ...