Wczoraj debiut jejunostomii (PEJ). Myślałam, że jedzenie będę sobie podawać w strzykawkach, ale nie z nią te numery. Zostaje przy kroplówkach. Poradnia żywienia będzie mi dostarczać specjalne preparaty do wlewów.
Wymogłam na lekarzu zmianę diety, więc ogólnie jem wszystko z kategorii lekkostrawne.
Mało piszę i rzadziej, bo weekendy to taki ogórkowy sezon w szpitalu. Siedzimy sobie, nic się nie dzieje, gadamy... - Maciej Stuhr, jakby ktoś nie kojarzył. Ale, żeby do końca było nudno to nie powiem. Wymienili Panią od tęczy na Panią, która powinna być operatorem telefonicznym. Takiej ilości rozmów i gadania o tym samym jeszcze nie słyszałam. Oczywiście w przerwach mówiła, że ją męczą te telefony, ale jak przez dłuższy czas (jakieś 10-15 min) nikt nie zadzwonił, przypominało jej się, że miała zadzwonić jeszcze tu i tam. Dodam, że Pani również przygłucha, więc oglądania TV odpadało i muzyka również.
I możecie mi zazdrościć, bo jadłam na obiad przepyszny, domowy rosołek, z ręcznie robionymi kluseczkami prosto ze Żnina. Ma się te znajomości. Dzięki Emilka.
I może ja się trochę nudziłam, ale Wojtek nie może narzekać na brak atrakcji. Koniki, sala zabaw, dzień z przyjacielem Jankiem. Jak dziecko ogarnięte, to matka spokojniejsza. Nawet czuję, że wszystko się szyciej goi. Jest moc, energia, endorfina... i już nie mogę się doczekać, kiedy wrócę i przytulę, mocno, mocno.
A i już po 11 dniach dostałam nutridrinka o smaku czekoladowym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz